piątek, 19 kwietnia 2013

DIY odświeżacz powietrza

 
Geralt zawahał się. Zdawało mu się, że czuje zapach bzu i agrestu.
 
 Odświeżacze powietrza przydają się zazwyczaj w łazience lub toalecie. W większości przypadków są szkodliwe dla środowiska a żeby nabyć naprawdę ładny zapach trzeba sporo zapłacić. A co jeżeli można byłoby zrobić własny odświeżacz, w dodatku błyskawicznie i niedrogo? Możliwe? Ależ oczywiście. Theburlapbag pokazał mi jak. Tu link do bloga: http://www.theburlapbag.com/2011/12/diy-room-air-freshener/

Będziemy potrzebować:
Szklany słoiczek lub porcelanową miseczkę
Opakowanie sody oczyszczonej
Dowolne olejki eteryczne
opcjonalnie:
Folię spożywczą
Gumkę recepturkę/wstążkę
Wykałaczkę




Wykonanie:
Do miseczki wsypujemy sodę oczyszczoną, około 1/4 wysokości.


 Dodajemy po 8 kropel ulubionych olejków - jednego lub kilku w zależności jaki zapach chcemy uzyskać. Ja użyłam olejku pomarańczowego i goździkowego z przewagą tego pierwszego. Chlusnęło mi się tak dwukrotnie więcej pomarańczy :). Zapach wyszedł przepiękny. Delikatnie potrząsamy miseczką aby soda przykryła olejek.



 Wierzch przykrywamy folią spożywczą, nakładamy gumkę recepturkę i wykałaczką robimy duuużo dziurek. W ten sposób zapach utrzyma się dłużej. Oczywiście jeżeli ktoś chciałby wyeksponować taki odświeżacz, może użyć jakiejś pięknej kokardy, słoiczka o ciekawym kształcie, kolorowej folii  a przede wszystkim wyobraźni. Wszystko w waszych rękach. Mój odświeżacz stoi cichutko w kąciku i nie rzuca się w oczy.

Zapach wnika do ludzkiego wnętrza wraz z oddechem i ludzie nie mogą się przed nim obronić, jeżeli chcą żyć.

Za każdym razem kiedy jesteśmy w łazience lub toalecie, lub po prostu jeśli sobie przypomnimy - potrząsamy miseczką aby wydobyć zapach.

 I teraz kilka spostrzeżeń własnych:
 Zapach nie jest tak intensywny jak w przypadku chemicznych odświeżaczy ze sklepowych półek. Jednakże, im dłużej stoi w pomieszczeniu, tym bardziej czuć delikatny zapach olejków - tu spełnia się znacznie lepiej niż produkt ze sklepu. Wydaje mi się też że im mniejsze pomieszczenie tym zapach będzie intensywniejszy - dobrze powinien się sprawdzić w typowych blokowych łazienkach - na pewno wiecie o jakie chodzi. Po jakimś tygodniu warto wymienić wkład. Jeżeli wleje Wam się nieco więcej olejku, to zapach powinien być mocniejszy, ale można zacząć od przepisowych 8 kropel. Pora na podsumowanie.

Plusy:
  • Tani - zwłaszcza jeżeli mamy już jakieś olejki zapachowe
  • Ekologiczny
  • Możemy skomponować dowolny zapach
  • W pięknym opakowaniu ozdobi pomieszczenie
  • Zrobienie zajmuje 2 minuty
Minusy:
  • Zapach nie tak intensywny jak w przypadku gotowych odświeżaczy
  • Trzeba od czasu do czasu potrząsać
Ja polecam. Idę sobie potrząsnąć ;)

Na dziś do posłuchania: Tres.B - The Goose Hangs High  http://www.youtube.com/watch?v=IuLB86iJIhg






 

wtorek, 16 kwietnia 2013

DIY tonik dla cery mieszanej z problemami



Zac­ność, uro­da, moc, pieniądze, sława, wszys­tko to mi­nie ja­ko pol­na trawa

Proszę się skupić bo będzie skomplikowane. Uwaga! Kupujemy Czysty sok z aloesu bez miąższu, wcieramy go płatkiem kosmetycznym dwa razy dziennie w skórę twarzy. Koniec.
 
Mam okropną cerę - szarą, błyszczącą, często wyskakują mi pryszcze. Testowałam różne preparaty,
z lepszym lub gorszym skutkiem. Obecnie używam tylko żel do skóry wrażliwej z AA bo nie przesusza mi cery i na wypryski Cudokr...ee Sudocrem. Maść do pupy dla niemowląt.  Trzy dni temu kupiłam czysty sok z aloesu:

Za tą litrową butlę zapłaciłam niecałe 20zł!
 
Aloes jest cudowną rośliną, ma aminokwasy, enzymy, witaminy ale też substancje o właściwościach przeciwzapalnych i przeciwbakteryjnych. Możliwe i  wskazane jest stosowanie wewnętrzne. OK poczytałam trochę o jego cudownych właściwościach tu -> http://www.roik.pl/aloescudowny-lek/  i poza przecieraniem twarzy będę też wypijać łyżkę dziennie. Na stronie piszą pięć łyżek... Eeee tam. Uwaga idę spróbować.

W każdym nor­malnym człowieku tkwi sza­leniec i próbu­je wy­dos­tać się na zewnątrz

Hmm smak....mało wyrazisty, da się przełknąć. Gorzej z zapachem. Niezbyt mi odpowiada. Ale czego się nie robi dla zdrowia, z zatkanym noskiem poszło.
Cera jak na razie bez widocznej poprawy ale to dopiero trzeci dzień. Sok rozprowadza się zupełnie jak tonik, ładnie się wchłania. Do tej pory nie odnotowałam żadnych podrażnień. Jak skończę butlę napiszę czy są rezultaty.

Muza na dzisiaj.....posłuchajcie jakie to piękne: Wołosi i Lasoniowie -  Zmierzch  http://www.youtube.com/watch?v=IWnXgLGuU3g

środa, 10 kwietnia 2013

Vikings czyli dobry serial nie jest zły

W zaczątkach świata za czasów Ymira
Ni piasku, ni morza, ni chłodnych bałwanów,
Nie było ziemi i nie było niebios,
Ni traw nie było - lecz czeluść otchłani




Na ten serial trafiłam przypadkiem. Zdarza mi się oglądać seriale, głównie kostiumowe lub fantazy. Obecnie śledzę trzy - Vampire diaries - z którym będę się chyba powoli żegnać, doskonałą Grę o tron oraz Vikings. Na wzmiankę o tym ostatnim trafiłam na forum Filmwebu przy okazji dyskusji na temat Pamiętników. Filmweb ogólnie bardzo polecam, dużo tam pozytywnych emocji. Po obejrzeniu kolejnego odcinka można podzielić się swoimi przemyśleniami i wątpliwościami z innymi zapalonymi oglądaczami.
Vikings urzekł mnie od pierwszego odcinka. Surowy klimat fiordów, dużo ujęć soczystej zielonej przyrody ( serial kręcono w Irlandii), rzeźbione zdobienia drakkarów zaparły dech w moich płucach a scena walki z murem tarcz ucieszyła moje zmęczone oczy.
Czy serial jest zgodny z historią? Nie mam pojęcia. I szczerze mówiąc mało mnie to obchodzi. Sporo jest faktów, z tego co piszą inni bardziej obeznani w temacie wikingów. Moim zdaniem to co pokazują w serialu wygląda naprawdę dobrze i nawet jeżeli mija się z prawdą to taką wersję życia wikingów łykam jak przysłowiowy młody pelikan.
Bardzo dużo daje serialowi muzyka, w początkowych odcinkach brzdąkała rzadko i raczej nieśmiało, ale jak się rozkręciła....W wielu odcinkach wykorzystano utwory norweskiej grupy folkowej Wardruna i moim zdaniem pasuje ona po prostu genialnie. Serial otwiera If I had a heart - Fever Ray i  jest to jedno z lepszych openingów jakie widziałam. Ujęcie drakkarów z punktu widzenia tonącego wojownika - epic.

Pieśń osiemnastą znam, której nigdy nie zdradzę

Postać Ragnara Lothbroka grana przez nieznanego mi wcześniej Trawisa Fimmela jest mesmeryzująca. Fimmel w roli przyszłego jarla wypada świetnie. Dobrze mu z oczu patrzy, dobrze się go ogląda. Daje radę i w scenach walk i w swoich dumaniach o bogach, jak i codziennych rozterkach męża i ojca.



Rollo. Nie trawię tego aktora ale musze przyznać że rolę ma rozpisaną świetnie. Rollo jest wielowymiarowy. Za każdym razem kiedy jestem pewna że stanie przeciwko bratu - on kładzie uszy po sobie i grzecznie  wspiera Ragnara. I kiedy już wydawać by się mogło że chłopaki się dogadają, Rollo ewidentnie daje do zrozumienia że pragnie pozycji i żony Ragnara.... Z tą jego poharataną mordą lubię go jeszcze bardziej.



Lagherta - śliczna kobietka, gra silną i zdecydowaną tarczowniczkę, jednocześnie będąc kochającą żoną i matką. Jak na mój gust Lagherta powinna być bardziej postawna aby przekonująco grać wojowniczkę ale nie będę się czepiać obecnych standardów wyglądu pięknych i gibkich kobiet. Przypakowana wielkoludka zapewne gorzej trafiałaby do męskiej części widowni. Na wyprawie łupieżczej wyglądała przepięknie.
 
 

Floki swoim zachowaniem przypomina mi niegrzeczną wersję Jacka Sparrowa, jest charyzmatyczną postacią, wyróżnia się na tle otoczenia. Dobra rola.
 
 

Bardzo podoba mi się przedstawienie wieszcza i wróża w jednym, rewelacyjna charakteryzacja nadaje tej postaci pazur i podnosi wiarygodność.

Get up!

Dużo starania włożono w kostiumy, fryzury i biżuterię i to widać. Jestem pod wrażeniem plecionek i obszyć bluz i sukni.  Bardzo dużo magii i klimatu dają też wstawki pokazujące Odyna, kiedy decydują się dalsze losy Ragnara i jego kruki ( Huginn i Muninn).
 
 

Serial wciągnął mnie jak bagnisko i niecierpliwie czekam na każdy następny odcinek. Nie wiem czy została już podjęta decyzja odnośnie następnego sezonu,  mam nadzieję że będzie. W jednym z wywiadów Trawis  zapytany czy w serialu będzie pokazana bitwa na morzu, odpowiedział enigmatycznie: "maybe in next year" - więc jest nadzieja.

To wszystko na dzisiaj. Do obejrzenia opening z wikingów: http://www.youtube.com/watch?v=uyEmyy_5WNY

Do posłuchania Wardruna -  Heimta Thurs http://www.youtube.com/watch?v=UnofWqGiaXM

ps. Guz na policzku okazał się tłuszczakiem, czyli niezłośliwym nowotworem. Do wycięcia. Termin - maj.
 

sobota, 6 kwietnia 2013

Cztery odcienie szarości czyli Yafud

I`m gonna ask you to look away

Za oknem brudno, szaro, mgliście i chłodno. Depresyjnie. Ogólną depresję pogłębia fakt że mutuję. Mianowicie na wewnętrznej stronie policzka zrobił mi się guzek. Nie za duży. Lekarz pierwszego kontaktu stwierdził, że nie wygląda to dobrze.....Zrobiłam wyniki. Nie jest złośliwy. W poniedziałek wizyta u laryngologa, oczywiście prywatnie. Poradnia onkologiczna dopiero 24go. Bo z Nfztu.
Po raz pierwszy usłyszałam słowo biopsja. Oczywiście słyszałam je już wcześniej ale nigdy użyte w stosunku do mojej osoby.
I tu natłok myśli - ale jak to? Przecież ja nie mam czasu na raka, mam malutkie dziecko, staram się zdrowo odżywiać, codziennie chodzimy na spacerki. Co ten mój organizm sobie wymyśla? Jean Grey nie jestem, Feniksem nie zostanę choćbym nawet chciała. Bo nowotwory to przecież mutacje. Szkoda że nasz organizm zamiast przekształcić się w coś użytecznego sam się wyniszcza.
Nie panikuję. Nie szukam podobnych przypadków w internecie, bo po przeglądzie for i ludzkich nieszczęść to tylko skoczyć z mostu....Przestałam jeść cukier i piję więcej zielonej herbaty. Jeśli nie pomoże to przynajmniej nie zaszkodzi.

Life I have isn't what I've seen

Podobno to już teraz choroba przewlekła. Tak więc czekam do poniedziałku, w ramach odganiania złych myśli i zdrowego odżywiania zrobiłam dietetyczne muffiny otrębowe bez mąki z przepisu na blogu Feed Me Better  -> http://feed-me-better.blogspot.com/2013/02/dietetyczne-muffiny-otrebowe-bez-maki.html?showComment=1365243831673#c5163129001812595511
Z braku niektórych składników zmodyfikowałam przepis w następujący sposób: zamiast otrębów żytnich dałam orkiszowe, zamiast płatków lnianych - owsiane, zamiast daktyli - suszoną żurawinę a stewię zastąpiłam 5 łyżeczkami xylitolu.
Muffinki wyszły rewelacyjne. I są bez mąki. Wiecie że do białej mąki dodaje się zmieloną sierść świń? I masę wybielaczy. Znajomy dostał niedawno pracę u źródła. Białego chleba też już nie kupię. Ani mąki. Przechodzę na orkiszową i razową.

The sky is not blue and the field's not green
Od kilku lat zauważyłam nieciekawy trend, co roku czekam na jego koniec, na zmianę tej magicznej daty z nadzieją że ten następny będzie lepszy. Już w okolicach lutego jestem rozczarowana. I tak co roku. Niestety najczęściej są to wypadki losowe w małym stopniu zależne ode mnie. Echhh i pomyśleć że jeszcze jakieś cztery lata temu byłam tak beztrosko szczęśliwa.

Jak depresyjnie to na dzisiaj Moby - Wait for me  http://www.youtube.com/watch?v=zKTwvqR6BiI